Ostatnio sporo dzieje się w Stanach Zjednoczonych, jeśli chodzi o regulacje i sposób egzekwowania prawa. Kiedy patrzę na doniesienia zza oceanu, widzę, że te zmiany rzucają cień – nie zawsze oczywisty – na różne branże. Szczególnie ciekawie wygląda to w sektorze aut elektrycznych i technologii autonomicznych, gdzie, nie ma co ukrywać, Tesla gra pierwsze skrzypce. Przeczytałem o tym i zebrałem dla Was dwa punkty, które wydały mi się kluczowe w kontekście Tesli w tym nowym, zmieniającym się krajobrazie. Ważne: opieram się tu wyłącznie na tym, co przeczytałem w materiałach źródłowych, starając się oddać to, co tam znalazłem.
Zmienne wiatry regulacji: Czy Tesla mogła zaoszczędzić?
Pierwsza rzecz, która od razu przykuła moją uwagę w tych doniesieniach, to informacja o potencjalnych korzyściach, jakie miały spotkać firmy związane z Elonem Muskiem, właśnie dzięki tym regulacyjnym przetasowaniom. Według tego, co czytałem, Tesla mogła rzekomo zaoszczędzić ponad miliard dolarów na możliwych karach. O co chodziło? Podobno kary te miały być związane z zarzutami wprowadzania klientów w błąd w kwestii możliwości technologii „samojezdnych” oferowanych przez firmę.
Raporty umieszczają tę informację w szerszym kontekście – mówią o „bardziej liberalnym podejściu do egzekwowania prawa”, na którym, jak sugerują, „skorzystały również firmy Muska”. Co prawda, pojawiają się tam też wzmianki o próbach „demontażu” niektórych agencji regulacyjnych, jak na przykład Consumer Financial Protection Bureau (CFPB), przez inicjatywę opisaną jako „Departament Efektywności Rządowej (DOGE) Muska” (nazwa sama w sobie intrygująca, przyznaję!). Ale to, co konkretnie łączy doniesienia o oszczędnościach Tesli, to właśnie ten szerszy, mniej rygorystyczny klimat egzekwowania przepisów, który miał objąć firmy Muska. Trzeba pamiętać – i to ważne – że te doniesienia mówią o potencjalnych oszczędnościach wynikających z pewnego kierunku w regulacjach, a nie o tym, że jakieś konkretne kary zostały na pewno anulowane. To subtelna, ale istotna różnica.
Zespół FBI: skąd ten specyficzny nacisk?
Co mnie zastanowiło, to kontrast między tymi doniesieniami o poluzowaniu cugli a inną informacją zawartą w tym samym materiale. Okazuje się, że podczas gdy Departament Sprawiedliwości (DOJ) miał rzekomo ograniczać śledztwa w sprawie przestępstw związanych z kryptowalutami – co samo w sobie jest sporym tematem – FBI poszło w innym kierunku. Powołali specjalny zespół zadaniowy. Jaki jest jego cel? Badanie aktów wandalizmu wymierzonych w samochody i salony Tesli.
Ale to nie wszystko. Co szokujące, według źródła, rząd ma określać ten wandalizm mianem „terroryzmu wewnętrznego”. Czytałem to kilka razy i wciąż brzmi mocno. To pokazuje, że nawet jeśli w innych obszarach egzekwowanie prawa bywa osłabiane – jak rzekomo w przypadku dochodzeń o oszustwa kryptowalutowe – wandalizm szkodzący mieniu Tesli jest traktowany z wyjątkowym, wręcz najwyższym priorytetem. Ten kontrast jest uderzający i, szczerze mówiąc, każe zastanowić się nad tym, gdzie tak naprawdę wędrują zasoby organów ścigania. Wygląda na to, że pewne typy działań, które dotyczą konkretnie mienia firmy, są na szczycie listy, nawet gdy inne obszary walki z przestępczością finansową zdają się schodzić na dalszy plan.
Krajobraz, który wzbudza pytania
Te doniesienia malują obraz środowiska regulacyjnego, które – używając słów z raportu – bywa „wypatroszone” i „zdemontowane”. Wspomina się o ograniczaniu dochodzeń, na przykład w sprawach oszustw kryptowalutowych przez DOJ, czy próbach osłabienia agencji chroniących konsumentów, jak wspomniane CFPB. Raport sugeruje, że wiele dochodzeń i pozwów dotyczących nieuczciwych praktyk korporacyjnych zostało w tym klimacie wycofanych lub zaniechanych.
W tym kontekście, te potencjalne oszczędności Tesli na karach są przedstawiane jako ilustracja tego, jak firmy mogą skorzystać na mniejszej presji regulacyjnej w pewnych obszarach. Ale z drugiej strony, to powołanie przez FBI zespołu do walki z wandalizmem, nazywanym „terroryzmem wewnętrznym”, pokazuje, że wpływ zmieniającego się krajobrazu regulacyjnego na konkretne firmy bywa bardzo, bardzo różnorodny. Zależy chyba od tego, jaki problem akurat jest na celowniku i jak jest postrzegany.
Dwa oblicza sytuacji Tesli
Podsumowując to, co wyczytałem, sytuacja Tesli w kontekście tych ostatnich doniesień o regulacjach i egzekwowaniu prawa wydaje się mieć dwa, dość zaskakujące oblicza. Z jednej strony, mówi się, że firma mogła zyskać na ogólnym, bardziej liberalnym podejściu w pewnych obszarach – co miało potencjalnie oznaczać spore oszczędności, zwłaszcza te związane z zarzutami dotyczącymi „samojezdnych” technologii. To brzmi jak spory oddech.
Z drugiej strony jednak, mimo doniesień o tym, że gdzie indziej egzekwowanie prawa słabnie (choćby w przypadku oszustw kryptowalutowych), w przypadku Tesli widzimy bardzo konkretne, priorytetowe działanie rządu. Mówię o powołaniu przez FBI zespołu do zwalczania wandalizmu, który rząd określa mianem „terroryzmu wewnętrznego”. Te dwa punkty, które wyłoniły się z analizowanych materiałów, naprawdę dobrze ilustrują, jak złożony jest obecny krajobraz regulacyjny i jak różnie potrafi wpłynąć na działalność jednej firmy. Pokazuje to, że świat przepisów i ich egzekwowania rzadko bywa czarno-biały.